Po wyroku TSUE z dnia 3 października br. pojawiły się liczne publikacje związane z dochodzeniem przez „frankowiczów” swoich praw (wyrok komentowaliśmy też na naszym Blogu – wpis WYROK TSUE LEKIEM NA CAŁE „FRANKOWE ZŁO”? ).

Jedną z analizowanych kwestii jest przedawnienie roszczeń związanych z rozliczeniem umów – zarówno ze strony banków, jak i kredytobiorców. To właśnie ewentualne przedawnienie roszczeń podawane jest jako argument przemawiający za szybkim wystąpieniem do sądu.

Jak to więc z tym przedawnieniem jest? Trzeba się śpieszyć czy można spokojnie poczekać z wystąpieniem na drogę sądową aż np. wyklaruje się linia orzecznicza?

PRZEDAWNIENIE

Najogólniej rzecz ujmując przedawnienie ma chronić dłużnika przed „wieczystymi” zobowiązaniami i mobilizować wierzyciela do działania. Upływ okresu przedawnienia może skutkować oddaleniem powództwa, które po tym okresie zostało wniesione do sądu.

Aktualnie ogólne terminy przedawnienia określone w art. 118 Kodeksu cywilnego (tj. znajdujące zastosowanie poza przypadkami, gdy jakiś przepis szczególny wprowadza inny termin) wynoszą sześć lat, a dla roszczeń o świadczenia okresowe (np. o odsetki) oraz roszczeń związanych z prowadzeniem działalności gospodarczej – trzy lata.

Należy jednak pamiętać, że koniec terminu przedawnienia przypada na ostatni dzień roku kalendarzowego, chyba że termin przedawnienia jest krótszy niż dwa lata. Czyli najprościej rzecz ujmując – przykładowo (o ile nie dojdzie do zmiany przepisów) 6-letni termin przedawnienia upłynie 31 grudnia 2025 r., nawet jeżeli koniec owych 6 lat przypadnie na dzień 1 stycznia 2025 r.

Co istotne, art. 118 k.c. został zmieniony z dniem 09 lipca 2018 r. Poprzednio podstawowy  termin przedawnienia wynosił 10 lat, a nie 6 – jak jest to obecnie. Nie można więc zapominać o przepisach przejściowych, z których wynika m.in. iż do roszczeń konsumentów powstałych i nieprzedawnionych  przed zmianą przepisów, stosuje się przepisy dotychczasowe.

OD KIEDY LICZYĆ?

Zgodnie z art. 120 k.c. bieg przedawnienia rozpoczyna się od dnia, w którym roszczenie stało się wymagalne (tj. w uproszczeniu w przypadku roszczeń o zapłatę – od dnia następującego po dniu gdy upłynął termin płatności). Jeżeli wymagalność roszczenia zależy od podjęcia określonej czynności przez uprawnionego (np. wyznaczenia terminu zapłaty), bieg terminu rozpoczyna się od dnia, w którym roszczenie stałoby się wymagalne, gdyby uprawniony podjął czynność w najwcześniej możliwym terminie.

W zasadzie nie budzi wątpliwości, że w sprawach „frankowych” skutkiem stwierdzenia nieważności umowy czy stwierdzenia bezskuteczności klauzul waloryzacyjnych jest to, że płatności dokonywane przez kredytobiorców mogą być uznane za świadczenia nienależne – w całością bądź w części (skoro nie ma ważnej umowy czy skutecznej klauzuli – nie było podstawy do dokonywania danej płatności).

Niemniej jednak zarówno w przypadku nieważności całej umowy, jak i w razie stwierdzenia bezskuteczności klauzul waloryzacyjnych, mówimy o tzw. skutku deklaratoryjnym orzeczenia. Oznacza to, że sąd jedynie stwierdza, że umowa (klauzula) jest nieważna, ale sama nieważność istniała już od początku, od momentu zawarcia umowy.

Pojawia się więc pytanie – kiedy nastąpił moment, gdy uprawniony mógł podjąć najwcześniej czynność skutkującą wymagalnością roszczenia?

Niestety dotychczasowe linia orzecznicza nie jest korzystna. Wynika z niej, że przedawnienie roszczenia o zwrot bezpodstawnego wzbogacenia (nienależnego świadczenia), rozpoczyna bieg od dnia, w którym korzyść (świadczenie) powinna być zwrócona, gdyby wierzyciel wezwał dłużnika do wykonania zobowiązania w najwcześniejszym możliwym terminie, a więc w taki czas od bezpodstawnego uzyskania korzyści, jaki jest potrzebny do jej zwrotu bez zbędnej zwłoki. Zarazem przyjmuje się, że dla rozpoczęcia biegu przedawnienia nie ma znaczenia, kiedy świadczący dowiedział się o tym, że świadczenie było nienależne, ani kiedy rzeczywiście wezwał dłużnika do jego zwrotu.

W kontekście spraw „frankowych” oznaczałoby to, iż termin przedawnienia np. roszczenia o zwrot kwot nadpłaconych, rozpoczął bieg z upływem 14 dni (zwykle wyznaczany termin zapłaty) od uiszczenia danej raty.

Oczywiście jest to miecz obosieczny – tak samo bowiem należy interpretować początek biegu terminu przedawnienia roszczeń banku.

JAK SIĘ BRONIĆ?

W analizowanym przez nas dotychczasowym orzecznictwie dotyczącym spraw kredytów „frankowych” żaden z sądów nie musiał się jeszcze zmierzyć z zarzutem przedawnienia.

Jest to jednak specyficzna sytuacja, bo na początku „ery kredytów frankowych” żadnemu z kredytobiorców pewnie do głowy by nie przyszło, że w przyszłości stwierdzona zostanie nieważność umowy czy bezskuteczność klauzul waloryzacyjnych. Trudno więc twierdzić, że obiektywnie oceniając już wtedy kredytobiorcy mogli żądać zwrotu wpłaconych rat.

Ponadto kłóciłoby się to z tendencją do ochrony „frankowiczów” jako kredytobiorców, jak i łagodziłoby niekorzystne dla banków skutki stosowania klauzul niedozwolonych.

Dlatego w mojej ocenie, w razie podniesienia przez bank zarzutu przedawnienia, jak najbardziej uzasadnionym będzie zwalczanie takiego zarzutu poprzez odwołanie się do instytucji nadużycia prawa (art. 5 k.c.).

Banki z kolei są w tej korzystnej sytuacji, iż ustawodawca nowelą z 2008 roku dał im wprost oręż do walki z zarzutem przedawnienia – a mianowicie art. 117(1) k.c., który mówi, że w wyjątkowych przypadkach sąd może, po rozważeniu interesów stron, nie uwzględnić upływu terminu przedawnienia roszczenia przysługującego przeciwko konsumentowi, jeżeli wymagają tego względy słuszności.

TO CO Z TYM PRZEDAWNIENIEM?

Na tytułowe pytanie niestety nie sposób udzielić jednoznacznej odpowiedzi. Bo – tak jak to często w prawie bywa – wszystko zależy… Zależy od okoliczności konkretnej sprawy, od tego czy sędzia rozstrzygający sprawę będzie rozumiał art. 120 k.c. tak jak to wynika z dominującej linii orzeczniczej i czy przyjmie, że w sprawach „frankowych” uzasadnionym jest stosowanie wskazanych wyżej art. 5 k.c. i art. 117(1) k.c.

Na pewno podjęcie w miarę szybko kroków skutkujących przerwaniem biegu przedawnienia (np. złożenie pozwu, wniosku o zawezwanie do próby ugodowej) zmniejsza ryzyko, że zwiększy się część roszczenia, która ulegnie ewentualnemu przedawnieniu.